Pierzajki w GOK

Jak mos chłopa złego,
nie wis co z nim zrobić,
łowiń go pierzynom,
to mu złości minom!

Niecodzienna impreza miała miejsce w Gminnym Ośrodku Kultury w Widawie. W niedzielne popołudnie 18 listopada po raz pierwszy w historii GOK odbyły się tam „pierzawki”, „przerzajki”, „wyskubki”, czy jak je zwać, czyli tradycyjne darcie pierza.

Ta piękna tradycja wywodzi się z czasów, kiedy wieś była samowystarczalna. Nie było chyba gospodarstwa, w którym gospodynie nie hodowałyby stad gęsi i kaczek, a wszystko po to, aby mieć ciepłą pościel. Podskubywały im pióra, a kiedy zebrały wystarczającą ilość pierza, w zimowe wieczory organizowały pierzawkę, na którą zapraszały inne gospodynie. Polegało to na oddzielaniu puchu od twardej części pióra, zwanej „szypułką”. Z puchu wykonywano poduszki i pierzyny. Ta tradycyjna czynność miała swoją swoistą oprawę – poczęstunek i przyśpiewki. Darcie pierza urządzano szczególnie w domach, gdzie były panny na wydaniu. Im to przecież w posagu matki przygotowywały pościel.

Niedzielna impreza rozpoczęła się przygotowaną z dużym poczuciem humoru inscenizacją innej ważnej czynności, jaką było i nadal jest kiszenie kapusty. Kiedy już kapusta została zakiszona, gospodyni zarządziła „pierzawkę”. Od samego początku w rytm biesiadnych przyśpiewek „gospodynie” z amatorskiej grupy teatralnej działającej przy GOK wzięły się do darcia pierza. Do czynności tej włączona została także bardzo licznie zgromadzona na sali publiczność z wójtem Jerzym Sylwestrem Woźniakiem na czele. To niby zwyczajne zajęcie, a przede wszystkim scenariusz przygotowanej na tę okoliczność inscenizacji, sprawiło wszystkim niemało radości, wywołując na sali obfite salwy śmiechu i gromkie brawa. Niepotrzebne były gołębie ani wróble, by pierze fruwało dosłownie wszędzie. Jak na koniec oznajmiono, poduszkę z udartego pierza, wójt wraz z dedykacją podaruje pierwszemu, urodzonemu w 2013 roku mieszkańcowi Gminy Widawa.

Jak na pierzawkę przystało, przygotowano też poczęstunek dla uczestników imprezy. Była herbata, kosze jabłek z gospodarstwa sadowniczego Barbary i Ryszarda Woźniaków z Dąbrowy Widawskiej, placek drożdżowy podawany jak niegdyś z przetaka, ufundowany przez p. M. Płóciennik oraz piekarnie A. i J. Bartoszków i C. Borszyńskiego.

Na koniec tej pierzastej zabawy, odbył się kiermasz kartek Bożonarodzeniowych, wykonanych przez pracowników i wolontariuszy GOK.

– Organizując tego typu imprezy, zarówno ja, moi cudowni artyści-amatorzy, jak
i wszystkie zaangażowane w nią osoby doświadczamy niemałej przyjemności obcowania z tradycją zapisaną w ludzkich sercach, a tak mało znaną młodemu pokoleniu
 – przyznaje Anna Krześniak, kierownik GOK w Widawie, pomysłodawczyni imprezy. – Pamięć o naszych przodkach, ich zwyczajach i tradycjach to przecież rzecz święta, a nasze dzieci i wnuki nie powinny o tym zapomnieć.